niedziela, 15 grudnia 2013

13 piątek ... nie taki jak miał być ...


Dziecko śpi , Be śpi ... cisza spokój , szybko skrobnę co się działo w ten nieszczęsny piątek .

Ogólnie nie wierzę w pecha związanego z 13 piątkiem , zawsze uważałam ,że to szczęśliwy dzień . Do brzegu , w czwartek rano jak tylko wstałam zaczęło mi klekotać serducho... ale tak porządnie jakby miało mi wyskoczyć z klaty i przez szyje . Dziwnie się czułam ,ale czwartek z poprzedniego posta znacie - to tu to tam ; - ) . Stwierdziłam ,że może coś z ciśnieniem , a może coś tam po prostu , do rana pewnie się unormuje.  Poszłam szybko spać . Wstałam rano i dalej to samo... podniosłam Wu , poszłam do pokoju i ledwo dychałam ... No dziwna sprawa ogólnie , ale ja z tych panikujących nie jestem więc chciałam sprawę olać , lecz Be i jego mama kazali mi dzwonić do przychodni . Oczywiście ,że miejsc na TERAZ i DZISIAJ nie ma , i nigdy takiej sytuacji nie było ale jak coś się dzieje nagłego to ' Przyjść i prosić lekarza ' no i okey , poszłam ok 11 . Wu oddałam w ręce mamy narzeczonego - dziadka Wu ; - ) . Myślałam , że max godzinka i ją zabiorę . Otóż lekarz powiedział ,że przyjmie , jak usłyszał co mi jest to od razu wysłał do pielęgniarek na EKG . Poszłam ,zrobiłam , pielęgniarka jak zobaczyła wyniki to kazała mi usiąść i czekać . Poleciała do lekarza (no to ja już stres...) lekarz kazał mi przyjść od razu , bez kolejki . Ciśnienie zmierzył , osłuchał ... myślał , myślał i powiedział że muszę iść do szpitala na badania . Okey mówię " Ale nie że teraz od razu ? " A on do mnie  " No ja Pani już stąd nie puszczę , dzwonię po transport do szpitala " Eeee....Ekstra .... a tu dziecko u dziadka , pięciolatkę z przedszkola odbieram o 16.30 , pytam się " Czy ja szybko wrócę, tak do 16.30 się wyrobię ? " A on tylko się uśmiechnął i powiedział " Wątpie..." no spoko , załatwilam z mamą pięciolatki , dziadek powiedział że w ogóle mam nie myśleć na razie o Wu tylko jechać jak każą . Przyjechali po godzinie po mnie....szpital . a tam KONGO . Kuźwa no drugi świat , jak nie trzeci . Myślę ,że nigdzie w cywilizowanym kraju nie dzieje się to ,co przeżyłam tego dnia w tym szpitalu. Przyjeli mnie po jakimś tam czasie oczekiwania - zdążyła przyjechać moja babcia z dziadkiem , zaraz Be dołączył . Całą armię miałam ze sobą : - ) . Pierwsze co zrobili mi EKG ponownie , lekarz przebadał , pobieranie krwi , wenflon , KROPLÓWKA ! Kuźwa.... sorry nie wiem ile trwał ten cały proces ale na każdą czynność czekałam x czasu . W tym całym czekaniu przyjechała moja mama ale szybko ją oddelegowaliśmy do domu żeby do Wu pojechała ; - )  i zostaliśmy z Be . Ogólnie trafiłam ok 13 do szpitala ... o 15 dostałam kroplówkę , posadzili mnie między łóżkami z leżącymi babciami i dziadkami , siedziałam na drewnianym krześle , z tym klekoczącym sercem . Wspomnę tylko że o 8 jadłam śniadanie i dzięki Bogu babcia mi przywiozła picie . 2 h kroplówka leciala....tyłka już nie czułam od tego taboretu - Be na szczęście cały czas koło mnie . Uff...zdjęli mi tą kroplówkę ok 17 , to potem czekałam ... cały czas z tym wenflonem , ręki już nie czułam : / . Be poszedł do KFC  - było niedaleko na szczęście ; - ) bo już nie wytrzymałam , zgłodnialam normalnie w świecie . Łudziłam się że bez sensu jeść '' w szpitalu '' zaraz puszczą mnie i pojedziemy zjeść . Dupa . Jak już wspomniałam , od 17 na korytarzu czekałam z Be. Do 19.30 jakoś ... Ekstra ? Czekałam na to żeby lekarka mi dała skierowanie do kardiologa , i żeby zdjęli mi wenflon . A ta kroplówka nic mi nie pomogła , mówię że mi dalej klekocze . EKG pokazało to samo co przed kroplówką  . Przepisała piguły i heja do domu  . A pigułę dopiero mogłam rano wziąć . Super....a serce wali dalej jak dzikie, wróciliśmy do domu o 21 już byłam w łóżku . Dziecko na szczęście rodzice Be położyli spać ... cały dzień mała bez drzemki -chyba coś przeczuwała . Mama do mnie jeszcze zadzwoniła że jej klientka jest kardiolożką i w środę idę na wizytę - i po holter . Powiedziała też że jak mnie telepie to mam pół tabletki wziąć na noc też .

Najprawdopodobniej mam arytmię serca - skąd to się wzięło ? Nie wiem .... Czemu tak nagle ? Tego też nie wiem ... ale może w środę kardiolog mi wyjaśni wszystko ....

ot cała opowieść o szpitalu ...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz