środa, 18 grudnia 2013
Armagedon ...
Czy ja już gdzieś wspominałam może ,że - NIE PÓJDĘ Z DZIECKIEM NA ZAKUPY ?? Nie ? A może jednak gdzieś już to sobie przysięgałam ... Kuźwa , złamałam obietnicę . Wczoraj Be był w delegacji , cały dzień miałyśmy '' bezplan '' więc stwierdziłam ,że skorzystam z sytuacji i kupię Be prezent ; - ) .
Tego dnia , wczorajszego . Moje dziecko postanowiło pokazać swój charakterek . Zacznijmy może od spaceru . A też mówiłam - odpuszczam spacery . Kolejne niedotrzymanie sobie słowa. Ehhh... Stwierdziłam że jak pójdę z babcią i dziadkiem to Wu jakoś pokaże swoją dobrą stronę - zawsze to robi w gości albo jak ją zostawiam pod opieką swojej babci albo mamy . Tym razem postanowiła zrobić odchył od normy. Pierwsze 20 min w wózku elegancko pięknie szło , potem postanowiła wyjść z wózka . Okey , sobie myśle . Poświęćmy ten spacer na jej zachciankę . Spacerowała chwile , oczwywiście w odwrotną stronę niż iść mieliśmy . Raz musiałam ją ratować przed rowerem bo wleciała na ścieżkę . Uff...już miałam dość . Ooooooo i zaczęło się " MAMA " i wyciąganie do mnie rączek . Mówię " mama nie będzie Cię nosić , albo wózek albo nóżki" Oczywiście nic to nie dało , więc postanowiłam wrzucić ją do wózka i kolejną godzinę spędziliśmy na słuchaniu małej marudy , na zakładaniu jej rękawiczek - to prawą to lewą . Istna masakra . A myślałam ,że pójdzie na drzemkę w wózku - nie udało się . Dopiero o 14 w domu poszła spać . Ekstra bo na 15 umówiłam się z koleżanką na zakupy . Więc to już musiałam przełożyć . Wu wstała po 16 . Moja super Ka , jechała po 18 do Galerii , więc postanowiłam się z nią zabrać . I z 3 dzieci . To był błąd . BŁĄD BŁĄD BŁĄD . Wu i jej Bibi oczywiście musiały grandzić w najlepsze . Bombki , choinki , tłumy ludzi , wózki i slalom między krzesłami . Jedna w prawo druga w lewo . Uff ... złapałam dwie. Bo super Ka w kolejce stala w sklepie. Masakra totalna . PRZECIEŻ MÓWIŁAM ŻE ŻADNYCH ZAKUPÓW Z DZIECKIEM . A już na pewno nie sama z dzieckiem , jeszcze jak jest Be to jakoś to idzie w miarę . Wybrałam prezent dla Be . Super ... udało się . Oczywiście musiałam uczynić pościg za Wu między wszystkimi regałami , ratować towar na dolnych półkach . Ka miała jeszcze zrobić zakupy spożywcze ale już sobie odpuściłyśmy . Bibi już totalnie zmęczona i śpiąca , Wu w najlepsze uciekała i o dziwo jak matka chce na rękach nosić to ona nie ma takiej ochoty , a zawsze na zakupach jest odwrotnie . Zrozumieć dziecko ? Nie próbuje w takich momentach ; - ) Magia Świąt . Już obawiam się o choinkę w domu ... i o bombki . Będzie dym jak Wu wpadnie w '' świąteczny szał '' ; - )
Mój mały brój <3
wtorek, 17 grudnia 2013
Mądrości - refluks ...
Postanowiłam napisać coś mądrzejszego ; - ) . Stwierdziłam , że opiszę tu problem refluksu u małych dzieci , akurat ten temat - ponieważ moja mała Wu miała taką oto przypadłość .
Refluks żołądkowo-przełykowy - przemieszczanie się zawartości żołądka do przełyku . Stanowi bardzo często schorzenie wieku niemowlęcego . Do charakterystycznych objawów należy ulewanie pokarmu . Ulewanie występuje fizjologicznie u 50% niemowląt do 3 miesiąca życia. Zazwyczaj ustępuje samoistnie do 1 roku życia . Choroba refluksowa przełyku występuje w wyniku nadżerkowego zapalenia przełyku. Nieleczona może prowadzić do przepukliny rozworu przełykowego lub skrócenia przełyku . Ruminacje, czyli regurgitacje z powtórnym przeżuciem i połknięciem pokarmu.
Refluksowi żołądka często towarzyszą:
- zgaga,
- trudności w przełykaniu, które są wynikiem nieprawidłowej budowy anatomicznej oraz stanu zapalnego błony śluzowej jamy ustnej i przełyku,
- zaburzenie zachowania – rozdrażnienie, płaczliwość,
- utrata masy ciała
- niedokrwisrość
Cofanie treści pokarmowej zawierającej kwas solny oraz enzymy trawienne do jamy ustnej powoduje ubytki szkliwa zębów, zwiększając ryzyko wystąpienia próchnicy zębów.
Refluks żołądkowo-przełykowy może powodować nocne napady duszności i kaszlu, które pojawiają się w ciągu 1-3 godziny po zaśnięciu.
Moja Wu , jakiś miesiąc może szybciej od porodu , zaczęła przy odbijaniu chlustać mlekiem , ja wręcz nazwałam to u lekarza wymiotami ... no fontanna mleka pod ciśnieniem . Lekarka nie widziała problemu , nawet to ,że dziecko nie przybierało prawie wcale na wadze ... " No taka kruszynka z niej , gdzie ona ma to mieścić :) " Takie były komentarze. Zmieniłam pediatrę . Druga jak zobaczyła ile mała przybiera a raczej że nie przybiera prawie nic , złapała się za głowę . Od razu wysłała na usg brzuszka . Potem przepisali nam syrop na refluks , nazwy nie pamiętam ; - ) . Syrop raz coś dawał , a raz nie . Ogólnie mordęga w postaci zarzyganych ciuszków , ubrań , dywanów , podłóg . Na szczęście Wu nie była przy tym ani marudna ani nie miała problemów ze spaniem . Teraz po czasie dopiero kojarzę fakty , dlaczego moje dziecko miało zapalenie płuc , często kaszlała . Ale na szczęście ustał samoistnie ten cały nieszczęsny refluks , czasami Wu sobie jak to mówie '' puści pawia '' ale to jak się naje i opije i potem po prostu jest tego za dużo ; - ) . Także mam nadzieję że przybliżyłam trochę problem refluksu u dzieci : - ) .
Żródło informacji http://parenting.pl/portal/objawy-refluksu-u-niemowlat .
Prezenty ...
Odwieczny problem , przynajmniej w dużej większości przypadków - co komu kupić ... ?
Najgorsze jest teraz pytanie '' co kupić Małej ? " ahh ... żebym ja to sama wiedziała to bym podpowiedziała ; - ) ale my sami nie wiemy co jej kupić ...
cały karton zabawek - leży , Wu lubi siatki , torebki po prezentach , kosmetyczki . Wózek ma , lale ma , klocki ma (nimi się nie bawi wcale ) , pieska pluszowego szczekającego ma , koszyczek FP ma ... piłkę ma , telefon ma - a nawet 3 ; - ), kolczyki ma (tylko na wiosnę trzeba przekuć uszy ) książeczki ma , ciuchów na teraz - CAŁĄ SZAFĘ , w tym 3 kurtki , 2 kombinezony ... no i co jej kupić ?
Pokoju swojego jeszcze nie ma , więc nawet nie ma gdzie tych rzeczy trzymać ... ale wpadłam na pomysł - ciuszki w rozmiarze 92 : - ) Bo dostaje po swojej przyjaciółce Bibi , ale że Biba wchodzi w rozmiar 92 teraz więc dłuuugo ponosi , Wu wchodzi w 86 i na wiosnę pewnie zacznie 92 albo później nawet - nie ważne kiedy , ale ciuszki można już zbierać bo potem będzie trzeba jej zaopatrywać szafę a tak już będziemy mieli z głowy ; - ) ot taki pomysł praktyczny. Dziecko i tak jeszcze zbyt małe żeby kojarzyć prezenty ; - ) .
Rodzinkę już całą mamy '' zaopatrzoną '' tylko dzisiaj dla mojego Hanego muszę kupić prezent ; - ) Pojechał dziś do Warszawy na delegację także mam popołudnie na zrobienie prezentów dla niego ; - )
niedziela, 15 grudnia 2013
13 piątek ... nie taki jak miał być ...
Dziecko śpi , Be śpi ... cisza spokój , szybko skrobnę co się działo w ten nieszczęsny piątek .
Ogólnie nie wierzę w pecha związanego z 13 piątkiem , zawsze uważałam ,że to szczęśliwy dzień . Do brzegu , w czwartek rano jak tylko wstałam zaczęło mi klekotać serducho... ale tak porządnie jakby miało mi wyskoczyć z klaty i przez szyje . Dziwnie się czułam ,ale czwartek z poprzedniego posta znacie - to tu to tam ; - ) . Stwierdziłam ,że może coś z ciśnieniem , a może coś tam po prostu , do rana pewnie się unormuje. Poszłam szybko spać . Wstałam rano i dalej to samo... podniosłam Wu , poszłam do pokoju i ledwo dychałam ... No dziwna sprawa ogólnie , ale ja z tych panikujących nie jestem więc chciałam sprawę olać , lecz Be i jego mama kazali mi dzwonić do przychodni . Oczywiście ,że miejsc na TERAZ i DZISIAJ nie ma , i nigdy takiej sytuacji nie było ale jak coś się dzieje nagłego to ' Przyjść i prosić lekarza ' no i okey , poszłam ok 11 . Wu oddałam w ręce mamy narzeczonego - dziadka Wu ; - ) . Myślałam , że max godzinka i ją zabiorę . Otóż lekarz powiedział ,że przyjmie , jak usłyszał co mi jest to od razu wysłał do pielęgniarek na EKG . Poszłam ,zrobiłam , pielęgniarka jak zobaczyła wyniki to kazała mi usiąść i czekać . Poleciała do lekarza (no to ja już stres...) lekarz kazał mi przyjść od razu , bez kolejki . Ciśnienie zmierzył , osłuchał ... myślał , myślał i powiedział że muszę iść do szpitala na badania . Okey mówię " Ale nie że teraz od razu ? " A on do mnie " No ja Pani już stąd nie puszczę , dzwonię po transport do szpitala " Eeee....Ekstra .... a tu dziecko u dziadka , pięciolatkę z przedszkola odbieram o 16.30 , pytam się " Czy ja szybko wrócę, tak do 16.30 się wyrobię ? " A on tylko się uśmiechnął i powiedział " Wątpie..." no spoko , załatwilam z mamą pięciolatki , dziadek powiedział że w ogóle mam nie myśleć na razie o Wu tylko jechać jak każą . Przyjechali po godzinie po mnie....szpital . a tam KONGO . Kuźwa no drugi świat , jak nie trzeci . Myślę ,że nigdzie w cywilizowanym kraju nie dzieje się to ,co przeżyłam tego dnia w tym szpitalu. Przyjeli mnie po jakimś tam czasie oczekiwania - zdążyła przyjechać moja babcia z dziadkiem , zaraz Be dołączył . Całą armię miałam ze sobą : - ) . Pierwsze co zrobili mi EKG ponownie , lekarz przebadał , pobieranie krwi , wenflon , KROPLÓWKA ! Kuźwa.... sorry nie wiem ile trwał ten cały proces ale na każdą czynność czekałam x czasu . W tym całym czekaniu przyjechała moja mama ale szybko ją oddelegowaliśmy do domu żeby do Wu pojechała ; - ) i zostaliśmy z Be . Ogólnie trafiłam ok 13 do szpitala ... o 15 dostałam kroplówkę , posadzili mnie między łóżkami z leżącymi babciami i dziadkami , siedziałam na drewnianym krześle , z tym klekoczącym sercem . Wspomnę tylko że o 8 jadłam śniadanie i dzięki Bogu babcia mi przywiozła picie . 2 h kroplówka leciala....tyłka już nie czułam od tego taboretu - Be na szczęście cały czas koło mnie . Uff...zdjęli mi tą kroplówkę ok 17 , to potem czekałam ... cały czas z tym wenflonem , ręki już nie czułam : / . Be poszedł do KFC - było niedaleko na szczęście ; - ) bo już nie wytrzymałam , zgłodnialam normalnie w świecie . Łudziłam się że bez sensu jeść '' w szpitalu '' zaraz puszczą mnie i pojedziemy zjeść . Dupa . Jak już wspomniałam , od 17 na korytarzu czekałam z Be. Do 19.30 jakoś ... Ekstra ? Czekałam na to żeby lekarka mi dała skierowanie do kardiologa , i żeby zdjęli mi wenflon . A ta kroplówka nic mi nie pomogła , mówię że mi dalej klekocze . EKG pokazało to samo co przed kroplówką . Przepisała piguły i heja do domu . A pigułę dopiero mogłam rano wziąć . Super....a serce wali dalej jak dzikie, wróciliśmy do domu o 21 już byłam w łóżku . Dziecko na szczęście rodzice Be położyli spać ... cały dzień mała bez drzemki -chyba coś przeczuwała . Mama do mnie jeszcze zadzwoniła że jej klientka jest kardiolożką i w środę idę na wizytę - i po holter . Powiedziała też że jak mnie telepie to mam pół tabletki wziąć na noc też .
Najprawdopodobniej mam arytmię serca - skąd to się wzięło ? Nie wiem .... Czemu tak nagle ? Tego też nie wiem ... ale może w środę kardiolog mi wyjaśni wszystko ....
ot cała opowieść o szpitalu ...
czwartek, 12 grudnia 2013
Takie dni lubię , a przynajmniej takie przedpołudnia :-)
Plan od wczoraj , wahałam się czy jechać czy nie jechać . W końcu się zdecydowałam ; - ) . Pojechałyśmy z Wu oddać buciki koleżance , które okazały się za małe a drugie za duże ; - ) . No i przy okazji wyprawy na '' drugi koniec świata '' postanowiłam w końcu spotkać się z moją koleżanką , którą znam od piaskownicy : - ) . Ona również mieszkała zawsze w połowie drogi na '' drugi koniec świata '' a teraz od 3 lat (nooo chyba 3 a może 2 ... ) mieszka na tym drugim końcu . Wybrać się do niej nigdy nie mogłam . Ona od mojej ciąży do porodu odwiedziła mnie też kilka razy ale teraz nie widziałyśmy się na pewno rok . Masakra ! Jest jednak światełko w tunelu ; - ) ponieważ my ( nasza 3jka - Be , eM & Wu ) przeprowadzamy się także na ten '' drugi koniec świata , na wiosnę ; - ) !! A ta moja An , mieszka od mojego nowego domu jakieś 10 min autem - bosko : - ) ! Odświeżymy nasze spotkania !!!
A wracając do początku posta ... Jadąc do tej właśnie koleżanki z bucikami , okazało się że będę jakieś 50 min przed czasem na który się umawiałyśmy , a na moje nieszczęście jej nie było w domu . Postanowiłam pojechać do C.H niedaleko , bo wiedziałam że ta moja An ma swój komis otwarty od 10.00 - a godzinę miałam 9.10 i musiałam decydować gdzie przeczekać ; - ) . Dobrze że postanowiłam zadzwonić do An , okazało się że dojedziemy pod jej komis mniej więcej w tym samym czasie ; - ) . Dojechałam , przy okazji poznałam trochę topografię mojego nowego terenu po którym będę musiała się już niedługo zacząć poruszać samotnie - do tej pory jeździłam tam tylko z Be ; - ) teraz byłam SAMA : D ale poszło gładko , tu tam i siam w końcu dojechałam ; - )
Super super , oczywiście zawsze jest tak że jak w pracy ktoś Cię odwiedza (albo planujesz coś zjeść ) to - JEST RUCH . Klientki co chwila wchodziły , kupowały - my oczywiście też kupiłyśmy dwie piżamki , i bluzę : - ) Przy okazji się nimi pochwalimy. Troszkę pogadałyśmy ale wiadomo jak to jest jak co chwile ktoś wchodzi i wychodzi ; - ) ale dobrze - NIECH SIĘ KRĘCI BIZNES An !! Przy okazji zapraszam na odwiedziny komisu ---> klik .
Wu już marudziła '' a-a-a '' bo to dawno minęła pora drzemki , także zapakowałam ją do furry i pojechałam oddać buciki ; - ) . Sprawa załatwiona .
Oczywiście żeby dziecko miało choć trochę drzemki , to jechałam powoli , zajechałam do Mc Drive no bo '' gdzieś trzeba przeczekać '' potem pod dom , postanowiłam że po godzinie drzemki idziemy do domu - ale Wu postanowiła się obudzić , i teraz próbuje usnąć w łóżeczku bo dalej syngał był '' a-a-a '' ; - )
To tyle z dzisiejszego przedpołudnia ; - )
środa, 11 grudnia 2013
Uwielbiam !
Wygrałyśmy ! W ' Gwiazdkowe Candy Emiludka ' : - ) o tu --> klik ;-)
Bardzo lubię coś wygrywać : - ) a zdarza się to baaaardzo rzadko , za to sprawia ogromną radość . My może jak się wkręcimy dobrze w to blogowanie to jakieś Candy też zorganizujemy z Wu ; - )
* Przy okazji , dziękuje Mamie diabełka za piękny nagłówek bloga : - )
Dumna ...
Jestem dumna z mojego przedmałża Be ; - ) . Był na całodniowym szkoleniu i pokazie w jednym sushi-barze . Wraz z technologiem żywności ze swojej firmy , po prostu miał tam być i sobie patrzeć . Nuuuudy. Tak przynajmniej się zapowiadało ; - ) . Przyszli klienci na '' live cooking '' i okazało się że jest za dużo chętnych a lokal za maly ; - ) ale i tak upchnęli więcej niż miało być pierwotnie . I ten cały technolog się zorientował ,że jest za mała porcja jakieś zupy (chyba tajskiej czy jakiejś innej , orientalnej w każdym razie ) i trochę się podłamał bo nie wiedział co dać 15 osobom które nie dostaną zupy . Be wpadł na pomysł i poszedł z kucharzem (z tej że restauracji ) na kuchnie i mówi mu tak " Ty będziesz kroił , ja zrobię zupę " Mój Be. Zupę zrobi : P No i kucharz ogólnie się zdziwił ale poszli na taki układ . Zrobili i wydali zupę . Na koniec szkolenia i gotowania ten technolog cały zapytał się KTO ROBIŁ ZUPĘ ?? Be przerażony ale powiedział , że on . Technolog się uśmiechnął i go pochwalił , pod wrażeniem był że taką pyszną zupę zrobił . A Be tylko go obserwował jak gotował wcześniej i odtworzył ; - ) taki trochę TOP CHEF : D No i musiałam go tu pochwalić , bo jestem dumna . Oczywiście wczoraj miałam polecenie '' Nie rób obiadu ". Wrócił z pracy i na 19 zrobil obiad (okeey może byłam trochę zła że tak późno ale wybaczam ) obiad był przepyszny . Jakaś wielkopochwowy " ; - ) pokaże Wam jaki on śmieszny ; - ) a smakował ... jak .... grzyb ; P Nic szczególnego.Sanki ...
Dziecko sanek nie polubiło : - ( . W sobotę poszła z dziadkami i pradziadkami nad morze - w sankach . Dziadek musiał dziecko nieść pół godziny - przy okazji współczujemy ; - ) . W niedzielę zarządziłam o 16 ruszenie tyłków, dziecko szybko ubrałam , choć bardzo nie chciało , tatuśka z łóżka wygoniłam i kazałam ubierać się i zabierać sanki i dziecko i ja też się dołączyłam . Wyszliśmy , zaczęło zacinać śniegiem . Trudno mówię idziemy dalej , siadłam na sanki i wzięłam Wu na kolana - dupa . Nie chciała . Posadziłam samą - ryk . Heloooooooł ! A tak liczyłam na super zabawę : - ( . Tata nosił Wu a mnie ciągnął na sankach ; - ) Choć trochę się zabawiłam , zjechałam dwa razy z górki . Mamy środę a po śniegu nie pozostało prawie nic .... może za rok dziecko się zdecyduje na tą frajdę ; - )Dopóki mama chce ciągnąć sanie ! : - )
Nie wiem czy i czemu to ostatnie jest takie '' pomarańczowe '' bo na komputarze wygląda normlnie ....
piątek, 6 grudnia 2013
Zima ,zima, zima ...
... pada, pada śnieg .
Wszystkim czytającym , życzę wesołego i udanego tego Mikołajkowego dnia : - ) !Przy tym świątecznym nastroju przypomniała mi się dzisiaj taka oto piosenka z przedszkola : - )
Zima, zima, zima - pada, pada śnieg
Jadę, jadę w świat sankami
Sanki dzwonią dzwoneczkami Dzyń, dzyń, dzyń.......
Jaka pyszna sanna - parska raźno koń
Śnieg rozbija kopytkami
Sanki dzwonią dzwoneczkami Dzyń, dzyń, dzyń.......
Zasypane pola - w śniegu cały świat
Biała droga hen przed nami
Sanki dzwonią dzwoneczkami Dzyń, dzyń, dzyń.......
Jadę, jadę w świat sankami
Sanki dzwonią dzwoneczkami Dzyń, dzyń, dzyń.......
Jaka pyszna sanna - parska raźno koń
Śnieg rozbija kopytkami
Sanki dzwonią dzwoneczkami Dzyń, dzyń, dzyń.......
Zasypane pola - w śniegu cały świat
Biała droga hen przed nami
Sanki dzwonią dzwoneczkami Dzyń, dzyń, dzyń.......
Wstaję rano , bawimy się jak co dzień . Tata wrzuca dziecko do łóżka i jeszcze tak do pół godzinki sobie leżymy i się wygłupiamy . Ten dzień był taki sam , bawiliśmy się w NIEŚWIADOMOŚCI . Mamuśka odsłoniła okno i wtedy ją zamurowało . ŚNIEG ! W grudniu ? Na początku ? Śnieg ? Dawno już tego nie grali ... Tata się aż podniósł na moje ciche "o kur**" i również to skomentował podobnymi słowami . Akurat dzisiaj , kiedy ja muszę wsiadać do auta ... z dzieckiem . Zasypane wszystko , bloku na przeciwko nie widać , tnie ,zacina , na zmianę wieje i pada , pada i wieje . No trudno .
Mała Wu ubrana jak eskimos ; - ) dobrze że w sumie tylko do auta musiałam ją przenieść . Zobaczyłam auto , a raczej jedną wielką bryłę śniegu i się załamałam . Odkopałam drzwi z tyłu , zapięłam Wu , odnalazłam zmiotkę i jechane . Ja odgarniam śnieg a nowy zacina mi w plecy ... co zrzucam to wiatr wieje i zwiewa na drugą część auta. EKSTRAAAA . Ale mamuśka szybko wpadła na pomysł - od roku wozimy w aucie kawałek kartonu , w sensie jeden bok : - ) Wyjęłam go z bagażnika i zaczęłam zgarniać śnieg . Poszło ekspresowo - dobrze że ze mnie taki pomysłowy Dobromir ! Juhuuu !
No i mogłam sobie spokojnie ruszyć i zawieźć Wu do mojej babci : - ) . Porzuciłam dziecko i udałam się do dentysty . O zgrozo ! Czekałam w poczekalni i gdybym mogła to bym dała nogę : P Ostatnio tak mnie bolało że prawie umarłam . Teraz już wiedziałam że znieczulenie sobie zażyczę . Ale nie wiedziałam co mi zrobią i jak to znieczulenie podziała . Uff... wywołał mnie dentysta . Przystojny nawet , ale jakiś gburowaty więc nie wdawałam się już w jakiekolwiek żarty , powiedziałam co mi jest i żeby zrobił jakiegoś '' szybkiego '' zęba . Bo wiedziałam że Wu u babci grzeczna będzie ale przychodzi też pora drzemki i może być problem ; - ) . Pan zrobił znieczulenie , looknął w stajnie . No i dobił mnie chłopak . Wiedziałam że jedną siódemkę mam zrobioną , i 3 kolejne do roboty . Zaskoczył mnie (kuźwa to już drugie zaskoczenie tego dnia ... ) jeszcze 3 szóstki do roboty. EKSTRA ! No nic , zrobił mi jedną 6 i 7 na dole . Ekspresowo , w 20 min . Aż w szoku byłam . Stajnia w środku sztywna bez czucia . Język jak drewniany : P Minęły właśnie 4 h od znieczulenia i jakoś wraca do normy ,ale ostatnie 3 h czułam się jakby mi ktoś w mordę dał ; ]
Na powrocie zajechałam sobie na małe Mikołajkowe zakupy : - ) . Dzieci już obdarowane . Babcia z Dziadkiem też , super K i jej siostra I . Czekam tylko na mojego Be , żeby i jemu małą niespodziankę wręczyć .
Orkanie Ksawery , bądź łaskawy dla mnie o 16.30 jak będę szła po pięciolatkę do przedszkola . Bo jak na razie widzę tylko Twoją groźną stronę . Na prawdę już wszyscy widzieli jaki to jesteś silny . Także proszę o uspokojenie emocji ; - ) i odpoczynek zalecam .
wtorek, 3 grudnia 2013
Mikołajki już tuż tuż
Kto wierzy w świętego Mikołaja ?
Oczywiście , że wszystkie dzieci ! ! ! No i ja ; - ) [jasne że z przymrużeniem oka ]
6 grudnia to taki niby normalny dzień ale ja lubię sprawiać przyjemność innym , choćby małym gestem . Dla mojego Be zawsze kupuje coś co uwielbia a rzadko kupuje albo po prostu zapomina o tym . Mówię o słodkościach . Mojej malej Wu , jeszcze nie wiem co podrzucę do skarpety , ale z pewnością będzie to też jakiś mały słodycz : - ) .
Na liście do obdarowania mam jeszcze 3 dzieci , i moją super K : - )
I najważniejsza akcja ostatniego tygodnia . Zbieramy z super K. słodycze dla dzieci z domu dziecka : - ) Wiadomo , każdy w miarę finansowych możliwości kupuje to co może , a dzieci ucieszą się z wszystkiego ,bo na co dzień nie mają takich pyszności i słodkości . A sprawdzić komuś radość i być świętym Mikołajem , to jakoś tak ciepło mi się robi na serduszku : - ) .
Przy okazji , nie umiejąc ustawić '' banera '' do Gwiazdkowego Candy z bloga Emiludka , dodam to tu przy tym poście , nawiązując przy okazji też do świąt i miłych gestów : - )
poniedziałek, 2 grudnia 2013
Powrót ;-)
Wyjaśniam nieobecność
Nie pisałam bo weny miałam ZERO . Ostatnie parę tygodni nie było wcale tak kolorowo , chociaż jakby popatrzeć z boku to można by powiedzieć że wszystko przecież w normie . Jednak nie . Podzielę ten post na kilka mniejszych bo do opowiedzenia mam kilka rzeczy .
Zakład Ubezpieczeń Społecznych - ZUS
Dowalili się . Komisja... Spać nie mogłam przez dwie noce , o niczym innym nie myślałam . Odebrałam awizo w poniedziałek 25.11 (w sobotę tylko sprawdziłam na poczcie skąd mam polecony . myślałam że jak nie odbiorę to mi zmienią termin badania , myliłam się ,dobrze że dowiedziałam się od osoby która jest zorientowana w temacie ) we wtorek już miałam komisję , na 7.40. Ehh ... zwolnienie miałam z powodu depresji , lecz nie przyjmowałam leków ani moja lekarka nie zapisała mnie na psychoterapię . Więc komisja stwierdziła że spokojnie mogę wrócić do pracy . CO Z TEGO ŻE NA SAMĄ MYŚL O TYM ŻE KIEDYŚ BYM MIAŁA WEJŚĆ I ZOBACZYĆ TE TWARZE MAM SKRĘT KISZEK ... Nikogo to nie obchodzi że traktowali mnie jak intruza po powrocie z macierzyńskiego i nikt nie chciał nawet ze mną na zmianie pracować - przyjemnie jak cholera. Na środę dostałam papierek - zdolna do pracy . Otóż ,nie ! Nie wrócę tam nigdy . Wybrałam 2 dni opieki na dziecko - faksem od razu do centrali wysłałam . I wniosek urlopowy gdyż na czarną godzinę miałam 13 dni pozostawione . uff ... do 17 grudnia mam sprawę wyciszoną . Ale dalej mam plan ; - ) Tylko pisać o nim tu nie mogę , bo wiadomo KTO TO ŚLEDZI ; - ) ?Grubas ...
Miałam ćwiczyć ? Yhyym... Taki właśnie mam zapał . Koniec ... nie wiem co robić , od sierpnia przytyłam 5 kg !! Przecież to nie jest normalne : / !! Nie jem wcale więcej , albo jakoś inaczej ... postanowiłam że odstawię tabletki . Nie biorę już 2 tyg . na razie lepiej nie jest ale czuje się opuchnięta , chyba woda się we mnie zatrzymała . Poryczałam się wczoraj mojemu B. Że patrzeć nie mogę na siebie , nic mi się nie chce , nie wspominając o jakiś zbliżeniach ... i najgorsze że czuje że nie mam siły z tym walczyć ale mam świadomość że jak moja waga jeszcze podskoczy to obudzę się w momencie kiedy trzeba będzie włożyć 100 razy więcej pracy niż teraz..... teraz potrzebuje zrzucić te 5kg które przytyłam od sierpnia . Przechodzimy na dietę na początek , B. też czuje że przybrał na brzuchu - tryb pracy jeżdżąco-siedzący nie wpływa na sylwetkę dobrze ; - ) .Wiktoria .
Wspomnę też o moim dziecku : - ) . Dolna czwórka wyjść nie chciała już od ponad miesiąca , biedne dziecko płakało , krzyczało , dziąsło w czwartek nawet krwawiło : - ( . Konsultacja telefoniczna z dentystą - nie ma co się martwić , przebije się i będzie cacy . Przebiła się : - ) ! Za to idą 3jki górne ,dwie na raz ... ale na razie bez większych problemów. Coraz więcej moja córcia gada - po ferbiańsku ; - ) Ale gada . Cwaniara taka się z niej zrobiła że aż niemożliwe : - ) Ale jest coraz częściej taka słodka że zjeść bym chciała tą pyzię moją . Ostatnio wpatrzona w tatusia , wstaje i od razu - TATA , TaToooo . A tata w pracy , telefon bierze i mówi " tata " i musimy dzwonić ; - )Dziecko moje ma drzemkę jedną dziennie - zaskoczyła mnie w sobotę ostatnią - wstała o 8 , i drzemki żadnej nie miała , ale o dziwo nie marudziła i poszła spać o 19 ; - )
Fryzjer .
Postanowiłam - zetnę małej Wu włosy . Ma 3 na krzyż , piórka ledwo co ... z tyłu już się kruszą od leżenia , w czapkach chodzi , można ciąć , do wiosny urosną . Zadzwoniłam w sobotę do mojej fryzjerki , umówiłyśmy się że zobaczymy jaka będzie reakcja dziecka . Także pojechałam z nią dzisiaj 8.30 , fryzjerka uśmiechnięta zawsze , ma dzieci to wie jak podejść takiego szkodnika . Panie dwie inne były też miłe . Wu usiadła u mnie na kolanach , prócz tego że nie chciała ubrać pelerynki , to idealna klientka : - ) Pani ścięła jej włoski zrobiła jako tako co się dało i czekamy aż odrośnie . A i przy okazji mama się załapała na strzyżenie : - ) Mam włosy do ramion - może odżyją . Bo wypadają garściami , łupież jakiś , suche łamiące się końce . Czuje się o niebo lepiej teraz : - ) taka odświeżona !Urodzinki.
Wczoraj byliśmy u małej Be , przyjaciółka Wu . Miała drugie urodzinki : - ) Wu o dziwo jak nigdy , u mamusi na kolankach przytulona jak mały miś . Nowi ludzie , nowe twarze i moje dziecko zwariowało : P Ale było miło i sympatycznie : - ) i pysznie : PSpacery .
W ostatnim czasie to jest jakieś utrapienie dla mnie : - ( nie mam cierpliwości . Moje dziecko nie ma ochoty jeździć wózkiem , a jak w jakimś jednym miejscu się zaciekawi czymś , powiedzmy nawet gwoździem w ławce , to tak pół godziny mogę stać a ona się bawi . Chodzi o to że jak zimno jest to takie pół godziny stania to zimno się robi i już nie ma opcji żeby gdzieś iść dalej ... Wu ściąga rękawiczki jak się zesłości , ciągnie za czapkę i drze jak opętana jak ją chce do wózka wrzucić . Także nie mam nerwów na spacery i siedzimy w domu ...I na teraz to by było chyba wszystko : - ) postaram się ogarnąć swoją osobę i zaglądać tu znowu częściej !
Subskrybuj:
Posty (Atom)